APATOR KIBICE POCZĄTEK
08 marca 2020, 18:24
Moje początki na kibicowskim szlaku Apatora to rok mistrzowski 1986
Miałem 16 lat i stwierdziłem że podwórko i koledzy mi nie wystarczają. Pragnąłem nowych wrażeń. Na stadion orzy ul. Broniewskiego chodzołem za dziecka z ojcem. Wtedy w 1986 zacząłem od najdłuższego z możliwych wyjazdu do Rzeszowa w święta wielkanocne. Podróż przez Łódz i Kraków trwała 16 h. Mecz przy ładnej pogodzie przegraliśmy 46-43. U nas brylował niezapomniany Zabiałowicz. Wyjazd osobowo był skromny. Było nas raptem kilka osób. Były następne wyjazdy do Gorzowa Gniezna i Gdańska oraz Grudziądza i Bydzi. Do tyfusów jezdziło nas najwiecej myślę że koło tysiąca. To były jeszcze czasy gdy nie było klatek. Wyjazdy oczywiście wyłącznie pociągami za free. W większości bez psiarni. To były czasy gdy nie było podziału na hoolsów czy ultrasów. Podobało mi się to. Z ciekawszych wyjazdów wspominam Gdańsk gdzie było nas z piknikami kilka tysięcy.
Mistrzostwo Polski zdobyliśmy na kolejkę przed zakończeniem rozgrywek (nie było play-off) po sensacyjnej przegranej tyfusów w Gorzowie. Ostatni mecz z autsajderem rozgrywek był tylko formalnością. Po ostatnim zwycięzkim biegu chyba z pół stadionu wiwatowało na murawie. Po wyjściu z stadionu cały młyn pragnął dalej świętować pierwsze mistrzostwo Polski naszego Apatora. Szliśmy rozśpiewani w stronę starówki, niestety naszą kilkusetosobową grupę rozpędziło ZOMO.
To był piękny czas. Jeszcze piękniejsze dni miały dopiero nadejść. cdn
Dodaj komentarz